Ryby składały się na mój dyplom w całości zatytułowany Estetyka a mięsność w sztuce, w którym zajmowałam się kategorią piękna i brzydoty. Czy można o czymś brzydkim powiedzieć, że jest piękne? Przewrotność przedstawienia, reakcja odbiorców, krytyków i laików doprowadziła mnie do wniosku, że s...
Ryby składały się na mój dyplom w całości zatytułowany Estetyka a mięsność w sztuce, w którym zajmowałam się kategorią piękna i brzydoty. Czy można o czymś brzydkim powiedzieć, że jest piękne? Przewrotność przedstawienia, reakcja odbiorców, krytyków i laików doprowadziła mnie do wniosku, że sztuka przede wszystkim powinna być interesująca. Kategoria piękna i brzydoty w sztuce nie mieści się w swych zwyczajowych ramach. Ram po prostu nie ma. Widok poharatanych zwłok zwierzęcia potrąconego przez samochód, sceny z filmów katastroficznych lub relacje z miejsc wojennych wydarzeń są na tyle drastyczne, że odbiorca odwraca wzrok. Jednak stojąc w sytuacji krytycznej człowiek potrafi się zmobilizować i pomóc osobie pokrzywdzonej z roztrzaskaną głową lub otwartym złamaniem. Co w przypadku, gdy artysta zajmuje się „brzydkimi” tematami? Sam fakt przetworzenia przez artystę takiego tematu nadaje mu szerszy kontekst i zmienia zupełnie jego znaczenia. Dlatego obraz, rzeźba, fotografia czegoś odrzucającego nie mieści się w kategorii piękna i brzydoty. Widok wnętrzności ryb w rzeczywistości jest odrzucający- dochodzi tu zmysł węchu, który potęguje wrażenie obrzydzenia - lecz same resztki, ich organiczność, mięsistość, miękkość form, kształt, świeży, różowawy kolor są doskonałym materiałem malarskim. Do tego bardzo plastycznym, pozwalającym układać się w konkretne kształty, spełniającym wszystkie potoczne kategorie rzeczy pięknej. I gdyby nie świadomość, że jest to jednak ryba, wszystko byłoby dobrze.